Mam taki dzień, że mnie to wszystko wkurwia. Nie w ten szczególnie melancholijny sposób. Nie jestem zła na świat, na ludzi czy na miłość. Nie jest to romantyczny sposób wyrażenia swoich wrażliwych myśli.
Najzwyklej w świecie jestem wkurwiona. To jest chyba ten etap kiedy uświadamiasz sobie, że nie dość, że świat jest o kant dupy potłuc, to także i ty nie jesteś ideałem. Świata kompletnie nie interesują twoje problemy. Jeżeli zaczniesz płakać, żalić się, narzekać - będzie to dla niego niczym dla żyrafy, pierdnięcie pchły znajdującej się na jej kostce. Trzeba wstać, otrzepać spodnie na kolanach i starać trzymać się w pionie.
1 komentarz:
głowa do góry kluseczko.
Prześlij komentarz