Dobra, kłamałam. To były beznadziejne 65 godziny, a w ciągu ich trwania nie było żadnego wielkiego wybuchu, ani jednej powodzi, nie nastąpiła nawet żadna katastrofa, nie olśniło mnie, nie napisałam książki, nie zakochałam się, ani nawet nie podjęłam żadnej wspaniałomyślnej decyzji. Szczytem moich możliwości było ogolenie nóg.
12 lutego 2011
1 komentarz:
współpracowanie z panną Anną to dla mnie sama przyjemność:)
precz z czarnymi chmurami idzie wiosna!
Prześlij komentarz