zawalcz.








Na 65 godzin świat stanął do góry nogami. W tym czasie nastąpiło trzęsienie ziemi, tsunami i deszcz spadających gwiazd. Setki uśpionych motyli wzniosło się w powietrze, a ja czułam każdy trzepot ich skrzydeł.
Dobra, kłamałam. To były beznadziejne 65 godziny, a w ciągu ich trwania nie było żadnego wielkiego wybuchu, ani jednej powodzi, nie nastąpiła nawet żadna katastrofa, nie olśniło mnie, nie napisałam książki, nie zakochałam się, ani nawet nie podjęłam żadnej wspaniałomyślnej decyzji. Szczytem moich możliwości było ogolenie nóg.







12 lutego 2011

1 komentarz:

karina pisze...

współpracowanie z panną Anną to dla mnie sama przyjemność:)

precz z czarnymi chmurami idzie wiosna!